..
Pięć Pazurów

35 | 24669
 
 
2008-08-29
Odsłon: 1420
 

wróciliśmy...

Wiem, że pewnie sporo pojawi się tu pytań, dotyczących zwłaszcza tych właśnie tragicznych wydarzeń, które rozegrały się na początku działalności dwóch polskich wypraw w rejonie Korżeniewskiej i Somoni. Mam nadzieję, że nie będzie to jednak miejsce "polowania na czarownice" i szukania winnych. Byłam tam, widziałam poświęcenie chłopaków z Jastrzębia i proszę, jeśli ktoś nie był, niech nie oczernia, nie rzuca słów na wiatr. Dość już złego się stało przez przecieki informacji, których nie byliśmy świadomi, zajęci tam na górze organizacją poszukiwań. Resztę zdziałały "internetowe hieny", bo innym słowem nie sposób określić niektórych użytkowników forów dyskusyjnych.
Na wszelkie pytania i niejasności postaram się, zgodnie z wiedzą własną lub pytając naocznych świadków poszczególnych zdarzeń, odpowiedzieć.
Na razie wstawiam tylko krótki i suchy opis faktów, stworzony z potrzeby chwili, gdy w Duszanbe po wejściu do Internetu po prostu nie mogliśmy uwierzyć.

„Polish Pamir Expedition 2008” – raport wyprawy

W lipcu i sierpniu 2008 w rejonie Piku Somoni (dawniej Kommunizma, 7495 m n.p.m.) i Piku Korżeniewskiej (7105 m n.p.m.) w Pamirze Tadżyckim działały niezależnie dwie polskie wyprawy: ekspedycja KW Jastrzębie oraz nasza – zorganizowana pod auspicjami KS Kandahar „Polish Pamir Expedition 2008”. W skład naszej wyprawy weszli: Aleksandra Dzik (która z racji wcześniejszego pobytu w tym rejonie zajmowała się stroną organizacyjną wyprawy), Marcin Kaczkan, Marek Liwski, Robert Róg, Maciej Stańczak, Dawid Stec, Ireneusz Waluga oraz Szymon Wawrzuta. Okres trwania naszej ekspedycji to 16.07 – 28.08. Dla obydwu działających w tym rejonie polskich grup pierwszym celem miał być Pik Korżeniewskiej, zaś po uzyskaniu na nim aklimatyzacji zmierzenie się w stylu alpejskim z trudniejszym Pikiem Somoni.

Sezon w bazie na Polanie Moskwina rozpoczął się w tym roku z około tygodniowym opóźnieniem, związanym z kłopotami z dostępnością helikoptera oraz pogodą. Ostatecznie wszyscy Polacy znaleźli się w bazie 24.07, zaś akcję górską na Piku Korżeniewskiej rozpoczęto dzień później.

Już 1.08 część uczestników, zarówno naszej, jak i drugiej wyprawy, podjęła próbę zdobycia szczytu. Spośród członków ekspedycji KS Kandahar tego dnia na wierzchołku Piku Korżeniewskiej stanęli: Ireneusz Waluga (pierwsze wejście w sezonie), Robert Róg i Marek Liwski (wejście w stylu alpejskim).

Tragicznie zakończył się ten dzień dla wyprawy KW Jastrzębie. Krzysztof Apanasewicz nie wrócił do obozu trzeciego na 6400 m n.p.m.; ostatni raz widziano go na wysokości około 6700 m n.p.m. w drodze na szczyt. Drugi z uczestników ataku szczytowego z wyprawy KW Jastrzębie Ireneusz Wolanin dotarł do obozu następnego dnia rano.

W nocy w obozie nie było nikogo poza tymi, którzy dopiero co wrócili ze szczytu. Osoby, dysponujące siłami, by podjąć akcję poszukiwawczą, dotarły tam nazajutrz. Niezwłocznie rozpoczęto poszukiwania, w których udział brali uczestnicy obu wypraw. Działania utrudniała zarówno zła pogoda, jak i fakt, że biorące w nich udział osoby nie były jeszcze dostatecznie zaaklimatyzowane.

W trakcie trwania poszukiwań na Korżeniewskiej miała miejsce jeszcze jedna tragedia – nie wrócił ze szczytu samotny Rosjanin, nie odnaleziono go. Po dwóch dobach przerwano także bezskuteczne poszukiwania Krzysztofa Apanasewicza. Osoby biorące udział w akcji w trudnych warunkach (znaczny opad śniegu) ewakuowały się do niższych obozów. W związku z tym, że akcja poszukiwawcza obejmowała także kopułę szczytową, jej uczestnicy 3.08 zdobyli Pik Korżeniewskiej. W grupie tej był między innymi Marcin Kaczkan z naszej wyprawy.

Po opisanych tu tragicznych wydarzeniach wyprawa KW Jastrzębie zdecydowała się zakończyć działalność. By pomóc jej uczestnikom w załatwieniu formalności, związanych ze śmiercią Krzysztofa Apanasewicza, z dalszego pobytu w górach zrezygnował także uczestnik naszej wyprawy Marek Liwski. Wszyscy opuścili Polanę Moskwina 8.08.

Pozostałych siedmioro członków wyprawy KS Kandahar kontynuowało działalność górską. Również 8.08 na szczycie Korżeniewskiej stanęla pozostała trójka mających to w planie alpinistów: Maciej Stańczak, Dawid Stec i Szymon Wawrzuta. Aleksandra Dzik zdobyła tę górę w 2007 r, więc po zaaklimatyzowaniu się zeszła do bazy odpocząć przed działalnością na Piku Somoni.

Pierwszy zespół wyruszył na wspomniany szczyt 11.08. Byli to Aleksandra Dzik oraz Marcin Kaczkan, którzy za cel postawili sobie przetorowanie Żebra Borodkina – kluczowej pierwszej części drogi, nie przechodzonej jeszcze w tym sezonie. Pozostała piątka wyruszyła w ich ślady dwa dni później. 15.08. na wielkie Pamirskie Plateau (5840 m n.p.m.) dotarli: Aleksandra Dzik, Marcin Kaczkan, Maciej Stańczak oraz Ireneusz Waluga. W tym składzie wraz z alpinistami z Rosji i Ukrainy w kolejnych dniach przetorowali Pik Duszanbe (ok. 6990 m n.p.m.), zaś pozostałą trójka Polaków pozostawała o dzień drogi za nimi. Niestety nocne opady śniegu i wiatr ich również zmuszały do torowania.

20.08 po dwóch dniach prób oraz oczekiwania na odpowiednie warunki, będąca już w komplecie siódemka Polaków wyruszyła z położonej na ok. 7000 m n.p.p. przełęczy między Pikiem Duszanbe a Pikiem Somoni na właściwy szczyt. Najwyższy wierzchołek. b. ZSRR pierwsza grupa (Aleksandra Dzik, Marcin Kaczkan, Ireneusz Waluga) osiągnęła ok. 13:00. Następni w kolejności tego dnia wejść dokonali: Maciej Stańczak, Robert Róg oraz Dawid Stec i Szymon Wawrzuta. 22.08 wszyscy szczęśliwie dotarli do bazy. Dwa dni później helikopterem i samochodem dotarli do Duszanbe, zaś 28.08 wieczorem byli już w kraju.

 

Aleksandra Dzik

 

 
 
KOMENTARZE
 
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
ZAPISZ
 
Przemek W. 2008-09-06 14:13:50
gratuluję !!!!
Tomek 2008-08-30 23:53:26
Daliście radę! Pod suchymi słowami raportu kryje się przecież mnóstwo Waszego zmęczenia, strachu, ale też odwagi i walki. Szacunek dla Was! Także dla Waszego przyjaciela, który pomógł pechowej ekipie z Jastrzębia i poświęcił wyjazd.


Archiwum wpisów
 

Pn

Wt

Sr

Czw

Pt

So

Nd